niedziela, 10 maja 2009

Panny z Wilka - prezentuje Romek


Film w cyklu "Wielka Literatura"

Sentymentalny liryzmu zakrapiany portretami psychologicznymi był już przygotowany na maturę, opisy dworu też, a Iwaszkiewicz skonsumowany został w całości w opowiadaniu Ikar ;). Tak myślałem w liceum o „pannach z Wilka”. To było już nudne, nieciekawe, utrwalone, na dodatek w ogóle niedoświadczone przez mniej więcej 18-19 latka, zresztą kto miał do tego zdrowie ;). Na pewno nikt nie namówiłby mnie do oglądania tego filmu, wtedy.

Gdybym miał jako licealista więcej oliwy w głowie pewnie pomyślałbym inaczej:
„Nie wstąpisz dwa razy do tej samej rzeki” – znowu ktoś napisał odgrzewane kotlety, ile razy jeszcze pisarze będą rozwijać to słynne zdanie, czemu tak bardzo pragną pokazać, że to co przeminęło już prostu przeminęło. Dokładnie pamiętam dzieciństwo i co z tego. Jakoś używając słów autora gdybym spotkał twarzą w twarz Wiktora Rubana (główny bohater) zapytał bym go z dobrze zawoalowaną pogardą „Czemu ty cały czas wspominasz?”.

Tak w wielkim przybliżeniu myślałem, albo chciałbym myśleć w liceum, w czasach kiedy kazali czytać Iwaszkiewicza. Minęło od tego czasu jakieś mniej więcej 15 lat. W świecie przedstawionym w noweli Wiktor wraca po 15 latach do wujostwa na wieś gdzie kiedyś jako 20 latek spędzał wakacje z towarzyszkami swojej młodości pannami z Wilka. Gdzieś ten łuk miedzy czasem powieści, a czasem w moim życiu okazał się istotny.

Teraz po tych 15 latach zacząłem rozumieć te metafory, przepięknie uchwycone rozmowy, cudownie opowiedziane myśli. Mimo że nadal uważam, że to dzieło nie odkrywa czegoś nowego, wiem, że to z czym mamy do czynienia od zawsze pokazuje w sposób realny, piękny, prawdziwy. Życie uchwycone przez Iwaszkiewicza i przeniesione na ekran przez Wajdę, jest jak obraz dawnego mistrza. Niby przedstawia zdarzenie banalne, lecz mimo to na wystawie widzowie zatrzymują się przed nim choćby na chwilkę i widzą tam to, co już dla nich banalnym nie jest.

Serdecznie zapraszam na wystawę obrazów …
romek

3 komentarze:

  1. Dla mnie scena z poziomką jest niesamowita. Naprawdę w takiej nic nie znaczącej scenie ładnych oczu i podrywu na inteligenta Wajda przemycił konfrontację pełnej otwartości i pragnienia dziewczyny z zabagnionym pamięcią facetem w średnim wieku, konfrontację pragnienia ze wspomnieniem, wyzwania z bajaniem. Rozeszli się oczywiście z niczym, no może Wiktor trochę się rozerwał … a Tunia? Tunia zagrała wspaniałe pizzicato na instynkcie, szarpiąc mocniej strunę za każdym razem gdy towarzysz zbyt daleko odkrywał znaczenie swoich metafor …

    Zresztą każde z nich miało inny cel i inne oczekiwania od tej rozmowy. A tak już zupełnie na boku to smak późnej poziomki od czerwcowej jest inny i co z tego, póki rosną poziomki lato przecież jeszcze trwa ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Po strawieniu filmu przyszła mi jeszcze jedna myśl do głowy, trochę wyabstrahowana, ale taka mi do głowy przyszła co poradzę;)

    Spotkanie z przeszłością szczególnie tą niespełnioną, tą która potencjalnie miała wspaniałe kierunki rozwoju, ale z jakichś przyczyn się nie zrealizowała pobudza w nas projekcję alternatywnych obrazów teraźniejszości. Konfrontując je z „naszym tu i teraz” przyjmujemy jakąś oceną swoich dotychczasowych wyborów, działań i miedzy innymi w ten sposób zarządzamy swoim życiem. Wyimaginowane „mogło być tak tu i teraz” zbyt intensywnie przeżywane to ściganie niedoścignionego, potencjalności niezrealizowanej, lizanie kija od szczotki, który mógł być patyczkiem od lodów. Ta potencjalności ma tak wiele różnych realizacji determinowanych przez zdarzenia od nas niezależne, że uzyskanie choćby wpływu na szeroko rozumiany kierunek naszej drogi można sobie poczytywać za sukces.


    „Śmierć Jurkowi poplątała wszystkie szyki - pomyślał - odszedł, zanim się dowiedział, jak to wszystko nic nie znaczy, to, co człowiek postanawia i dokonywa świadomie, a wszystko ważne i dokonane niechcący zostaje gdzieś za nami i potem nas ściga albo my je, co gorsza, ścigamy".


    Tego się pewnie Jurek już nie dowiedział, a Wiktor popadł w nostalgię straciwszy wiarę w to, że ten choćby szeroko rozumiany kierunek kontroluje, przeciekł mu on przez palce, gdy czas było w dłoni zaciśniętej utrzymać miłość, „nie dzisiaj tam kiedyś”.

    OdpowiedzUsuń
  3. 'Rzeczy nie mijają, tylko się oddalają'... Nigdy nie uciekniemy od przeszłości, podjęte decyzje, wybory tylko się od nas oddają, zacierają w pamięci. Od złych chwil chcemy uciec jak najdalej - zapomnieć, dobre zawsze są dla nas bliskie niezależnie od upływu czasu.

    Jesień życia zmusza do refleksji...

    OdpowiedzUsuń