wtorek, 6 stycznia 2009

Kokoda - prezentuje Łukasz

Pierwszy pokaz 18.00 : 12.01.09, obejrzymy film Kokoda ( aka Źródło;-) ).
(Łukasz)
...

(www.filmweb.pl)
Nowa Gwinea, 1942. Rozpoczynaja się walki o szlak kolejowy Kokoda. Zdziesiątkowany pluton australijskich żołnierzy z 39 batalionu zostaje wysłany na patrol poza posterunek w miejscowosci Isurava, wiosce na szlaku Kokoda. Po ciagłych bombardowaniach i morderczych atakach ze strony Japończykow, żołnierze zostają odcięci od linii zaopatrzenia i wszelkiej komunikacji. Odcięci z w dżungli, za liniami wroga muszą podjąć marsz przez najbardziej niebezpieczne tereny na Żiemi, aby dostać sie do głównych sił wojsk australijskich. Wszelkie słabości wychodzą na jaw, walki o przywództwo grożą zniszczeniem grupy... Po trzech dniach, bez jedzenia i snu, niosąc rannych, cierpiąc na malarię i dezynterię, wychodzą z dżungli, wyczerpani do granic możliwosci. Mając jednak świadomość, że Isuravie grozi upadek, zmuszają się do jeszcze jednego wysiłku i podrywają do walki o linieę Kokoda. Historia oparta na faktach...
[ocena na filmweb-ie 6,40/10, głosów 307]


3 komentarze:

  1. Pierwsze koty za płoty... chyba udał nam się ten pokaz. Mimo pewnych problemów logistyczno-technicznych :)

    Wracając do "Kokody" wieczorem dyskutowaliśmy jeszcze z Łukaszem i podzielam jego pogląd, że film jest momentami naturalistyczny. Ten bród ból, krew, zmieniane magazynki i fekalia sprawiają realne wrażenie, wzmacniają ten film bezsprzecznie.

    Mimo to nie mogę się jednak pozbyć wrażenia (mimo presji Łukasza), że jednak było tam wiele plastikowych ogranych zapożyczeń z innych filmów wojennych ostatnich czasów. Najbliższe dla mnie jest zakwalifikowanie tego filmu do grupy popkulturowego kina wojennego z domieszką propagandy skierowanej do Australijczyków.

    Romek

    OdpowiedzUsuń
  2. Mieliśmy lewitować intelektualnie z Panem Aronofsky’m, a spędziliśmy czas na organoleptycznej wizji patriotyzmu. Powielany już wielokrotnie rozdrap między wyborem Ojczyzna- Brat/Przyjaciel/. Na plus filmu – można założyć (?), że scena serce ściskającej przemowy Oficera była przewrotnie skonstruowana jako cynizm Zwierzchników nie biorących udziału w piekle wojny.

    Czy ktoś sprawdził tych biednych Aborygenów?
    Monika

    OdpowiedzUsuń
  3. Paradoksalnie "KAŻDY" film "wojenny" może być (a dla niektórych jest) antywojenny.Ale ja podtrzymuję tezę, że nie powinno się ani robić, ani oglądać takich filmów, ale "władza" opiera swoją rację bytu właśnie na lęku ludzi przed wojną, chorobą, kryzysem. Potrzebne są więc filmy o wojnie, śmierci i cierpieniu, aby podtrzymać lęki w ludziach. A ludzie oglądają je i traktują jako rozrywkę, twórcy motywują, że podtrzymują patriotyzm pokazując chwile chwały, poświęcenia i cierpienia w imię "szczytnych" ideałów. To choroby cywilizacyjne i religijne nadające wartość takim antywartością jak nagła śmierć, ciernienie oraz poświęcenie ludzkich uczuć i wrażliwości.

    Jak rozwinięte cywilizacyjnie społeczeństwa mogą ciągle akceptować "konieczność" wojen?
    Jak? Ano pozwalając dojść do władzy ludziom ujawniającym słabości i brak empatii (na podobieństwo członków marginesu społecznego), używając jedynie górnolotnych słów i de facto antyludzkiej retoryki - że jakaś organizacja (np. państwo) stoi ponad prawem do życia i zdrowia jednostki.

    Spróbujmy spojrzeć ponad wszczepionymi nam do umysłów poglądami przyzwalającymi na zabijanie "w imię Szczytnych ideałów".

    OdpowiedzUsuń